USTAWA O DOSTĘPIE DO INFORMACJI – początek Prawa elektrycznego
Prof. Jan Popczyk
Częściowe rozwiązania – politycznie wybiórcze – są gorsze niż brak rozwiązań.
Zastosowanie tej sentencji w wypadku prac rozwojowych dotyczących Prawa elektrycznego,
bardzo potrzebnego Polsce, rodzi w końcu 2021 r. ekstremalnie wysokie wymagania.
Decyduje o tym nałożenie się wymagań mających specyficznie polski kontekst historyczny
z wymaganiami dotyczącymi globalnej transformacji energetycznej,
mającej wpływ na nowy globalny układ sił.
Z ogromną dynamiką utrwalają się na świecie cele polityczne transformacji energetycznej do neutralności klimatycznej 2050. W tym nurcie – celów politycznych – w dużym stopniu tworzą się podstawy nowego globalnego porządku: społecznego, gospodarczego i środowiskowego. Nie wykorzystując szans Polska ostatnie dwie dekady nie tylko straciła, ale znacznie gorzej, pogrążyła się w pułapce nieadekwatności rozwojowej (mniej elegancko: osunęła się w zacofanie, z którego wyjście będzie niezwykle bolesne i kosztowne we wszystkich trzech wymiarach zachodzących zmian). Artykuł – mimo niesprzyjających polskich okoliczności – kontynuuje konsolidację potrzebnych rozwiązań, stanowiących trójkąt sił sprawczych transformacji energetycznej bazującej na podstawach fundamentalnych. Transformacji umożliwiającej Polsce wydobycie się ze strefy wykluczenia. Koncentracja na Prawie elektrycznym (jednej z trzech sił sprawczych) ma w artykule symboliczny związek ze 100-leciem uchwalenia przez Sejm RP (21 marca 1922 r.) pierwszej ustawy elektrycznej, jednej z najnowocześniejszych wówczas w Europie (i na świecie, a światem – w kontekście elektryfikacji – były wtedy Europa i USA). Priorytet dla ustawy elektrycznej bezpośrednio po odzyskaniu niepodległości trzeba widzieć w sytuacji politycznej Polski, która była dramatyczna. Po raz pierwszy w historii została zamordowana (16 grudnia 1922 r.), z powodów politycznych podziałów, pierwsza osoba w Państwie, pierwszy Prezydent Niepodległej Polski Gabriel Narutowicz. I sytuacja w elektryfikacji była też tragiczna: w przodujących krajach roczne zużycie energii elektrycznej było na poziomie 100-200 kWh na osobę, a w Polsce 9 kWh. Jedno jednak wyróżniało Polskę wówczas na plus. Było to „osadzenie” w świecie. Czyli w strefie euroatlantyckiej, która wiek elektryczności uczyniła znakiem rozpoznawczym kolejnego etapu swojej wielkości. Mianowicie, w tym świecie, w powstających w nim firmach przemysłu elektrotechnicznego oraz w uczelniach technicznych na wydziałach mechanicznych, energetycznych, a nawet już elektrycznych, w gwałtownie przyspieszającej praktyce elektryfikacyjnej kształtowały się (przed uzyskaniem przez Polskę niepodległości) kompetencje polskich inżynierów i polskich profesorów, polskich przedsiębiorców oraz samorządów i organizacji społecznych jako organizatorów późniejszej elektryfikacji międzywojennego dwudziestolecia oraz fundamentów wojennego przetrwania i powojennego budowania elektroenergetyki. Elektroenergetyki, która w trybie wschodzącym zastąpiła schodzącą międzywojenną elektryfikację (realizowaną w postaci lokalnych systemów, dramatycznie zresztą zredukowanych w czasie wojny, nierzadko do „zera” [1]).
Więcej w numerze 10/2021 Energetyki.