Caravaggio… transformacji?
Z cyklu Malarze świata wydawnictwo Dragon wydało dość bogato ilustrowaną publikację Caravaggio1). Zapewne większość energetyków i elektryków zna postać i twórczość tego – przez jednych określanych jako geniusz, przez innych jako barbarzyńca – wybitnego malarza włoskiego (1571–1610). Nie malował urządzeń elektrycznych ani elektroenergetycznych, ale znakomicie radził sobie z emocjami wydarzeń z przeszłości i jemu czasów współczesnych dzięki niezwykłemu panowaniu nad blaskiem i cieniem.
Wiele osób i dziś zamawia swoje lub rodzinne portrety, a twórcy oddają, jak potrafią otaczającą nas rzeczywistość, a niektórzy nawet wizje przyszłości. Czy nie można pokusić się o namalowanie, zarysowanie przyszłości światowej i polskiej energetyki? Precyzyjne radzenie sobie ze światem ułatwiano malarzom dzięki zastosowaniu perspektografów. Takie odwzorowanie, rzutowanie obiektów energetycznych na płaszczyznę ziemi według zmodyfikowanych zasad ok. 1490 roku dokonane przez Leonardo da Vinci (1452–1519)2).
W jakiejś mierze przywykliśmy do rysunków przestrzegających przed niebezpieczeństwami życia codziennego i akceptujemy piktogramy w miejscach odosobnionych i publicznych. Transformacja energetyczna nie jest jakoś szczególnie wielka, polega najogólniej na odejściu od paliw kopalnych do energetyki bazującej na wykorzystaniu dostępności do Słońca i wiatru. Jednak to także odejście od stabilnych, opanowanych przez człowieka warunków wydobycia kopalin i wytwarzania całodobowego energii elektrycznej, do okresowego korzystania z zasobów, które człowiek dopiero opanowuje. Budzi to nawet u specjalistów różnego rodzaju wątpliwości, nawet w wieku dominowania sztucznej inteligencji.
Mamy do czynienia zatem z obrazem emocji oddanym w obrazach Caravaggia Wróżenie z ręki i nieco z Szulerów; w polecanej lekturze w rozdziale pod tytułem „Pod skrzydłami kardynała Del Monte”. Wówczas, jak pisze Autorka, wymowę obrazów można odczytać jak przestrogę przed niebezpieczeństwami wielkiego miasta. Inny z krytyków3) pisze o nim: „Skończył z idealizowaniem postaci, przeniósł je na ziemię: zniszczone paznokcie, ślady brudu na stopach i dłoniach, przepocone okrycia mają niemal wszyscy bohaterowie jego obrazów…”. Stwierdzenie to padło przy okazji ówczesnej wystawy w Londynie, Caravaggio: „Ostatnie lata”. Dziś mamy szokującą wystawę (także w Londynie) obrazu Rembrandta, gdzie dzięki wirtualnym zabiegom Burza na Jeziorze Galilejskim wlewa się spienioną wodą na salę wystawową szokując zwiedzających (https://frameless.com).
Mamy jednak problemy z okazaniem społeczeństwu dobrodziejstwa transformacji energetyki, bo nie potrafimy odmalować jej obrazu. Ścierają się nie tylko barwy, ale także blaski i cienie współczesnych żywiołów zarówno fizycznych jak i duchowych. Mamy stojaki, blejtramy i rozciągnięte płótna, ale brakuje artysty do ujęcia w karby polityki energetycznej i konsekwentne zarysowanie (przeważnie poprzedza stworzenie barwnego obrazu) krajobrazu ciepła i ukojenia.
Dobry obraz przeważnie osiąga wysokie ceny na giełdach i licytacjach. Ale skarbów narodowych przeważnie nie sprzedaje się. Świadczą one o odwadze, zwycięstwach, pokonywaniu własnych słabości i trudów.
To zaskakujące, ale wielkie dzieła historycznie wymagają liderów, odważnych przywódców, umiejętności gromadzenia społeczeństwa do wysiłku, poparcia idei słusznych i w perspektywie korzystnych. To oni będą na obrazach mistrzów malarstwa. Jednak sztuka wymaga mecenatów mądrych i roztropnych, nawet wizjonerskich. Podobnie jak za czasów Caravaggio i da Vinci. Konieczny jest także system wartości, który buduje podwaliny wspólnego wysiłku i troski o przyszłość, jednoczy i daje poczucie dumy, inspiracji do dalszych działań (bez iluzorycznej pokory).
Polecaną lekturę kończy rozdział poświęcony spuściźnie Caravaggia. Zachowało się bowiem wiele kopii prac artysty, ale też oryginalnych płócien naśladujących jego obrazy, a nawet je trawestujących. Naśladowanie mistrzów nie jest niczym nagannym, dotyczy to także transformacji energetycznej, ale uczciwość wobec siebie i społeczeństwa pozwoli dokonywać rzeczy wielkich szybciej i piękniej o właściwych proporcjach blasku i cienia.
Bogumił Dudek
1) Luba Ristujczina, Caravaggio. Malarze świata. Wyd. Dragon, Bielsko-Biała 2024, s. 96.
2) Leonardo da Vinci, Artysta i dzieło. Wyd. Arkady, Warszawa 2005, s. 232.
3) Sowula G., Mistrz blasku i cienia. Plus-minus, nr 15, 2005.
Zobacz: 9/2024 Energetyki.